Recenzje

„FOLK SOLUTION”

Alexandra Kozowicz  katowice.wyborcza.pl
Drugi festiwalowy dzień to także występ tancerzy z zespołu Śląsk z najnowszym projektem “Folk Solution”. Kultywujemy taką ludowość, z którą się nie eksperymentuje, tylko pielęgnuje ją i przekazuje z pokolenia na pokolenie. Tyle że wartość tej muzealnej w gruncie rzeczy sztuki nie specjalnie nas już interesuje. Toteż pomysłodawcy zdecydowali się na opisanie jej związku ze współczesnością: czy w jakikolwiek sposób reprezentuje ona to, co jest tu i teraz, czy może jest kompletnie oderwana od rzeczywistości? Czy sztuka takich tradycyjnych grup jest tak nieprzenikalna, nieprzebijalna, że trudno coś w niej zmienić, przekonstruować? Nie, nie – mimo upływu lat zespół nie kapituluje przed publicznością, mimo że może zawstydzać pewnym sznytem baletowym i wrażeniem obcowania z dawną sztuką.” Folk Solution” to projekt skrojony właściwie na podbój list przebojów. Gatunek? Etnodesign zwichrowany, muzycznie przetrącony, za to bardzo chwytliwy, zwłaszcza na drugi czy trzeci rzut ucha. Muzycznie składa się z dźwięków uroczo syntetycznych, żongluje nimi swobodnie i swawolnie, składa w intrygujące układanki folkowe. Nic nie jest tu przewidywalne – od barw, przez tempo, po nastrój. Nic dziwnego – Śląsk ma w programie wiele tańców, które nie pochodzą bezpośrednio z folkowego repertuaru. Widać, że wielu tancerzy ćwiczy jogę, sztuki walki, interesuje się tańcem współczesnym. Publiczność była nimi zachwycona.

serwis internetowy muno.pl /autor Staś Bryś
Dużą niespodzianką była też premiera projektu Folk Solution, przygotowanego przez artystów baletu z Zespołu Pieśni i Tańca Śląsk im. Stanisława Hadyny. Do tego typu przedsięwzięć zazwyczaj podchodzę z dystansem. Mariaż nowoczesności z tradycją niekiedy bywa naciągany i spełza na mielizny powierzchowności. Gościom festiwalu udało się jednak uniknąć cepeliowskiej przaśności. Na widowisku zastąpiły ją przemyślana choreografia Michaiła Zubkova i eklektyczna elektronika skomponowana przez Rafała Zapałę. Taniec i dźwięki połączyło poszukiwanie organicznej energii oraz wibrującego rytmu.

serwis internetowy polskatimes.pl / autor Aleksandra Szatan
Jedną z największych atrakcji tegorocznej edycji festiwalu Tauron Nowa Muzyka był występ artystów baletu Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk”. To już ich kolejny udział w festiwalowym wydarzeniu (dokładnie dwa lata temu zagościli na OFF Festivalu), w udany sposób wychodząc poza ramy głównego nurtu. Na Nowej Muzyce artyści „Śląska” premierowo zaprezentowali projekt „Folk Solution”, podejmując próbę konfrontacji muzyki elektronicznej i tańca współczesnego z polskim folklorem. Barwne widowisko, przeplatane multimediami, częstymi zmianami kostiumów i tempa, przyciągnęło pod scenę spore grono uczestników.

serwis internetowy Going MORE / autor Kacper Peresada 
I byłem niemalże pewien, że koncertem, który stanie się moim złotym grallem festiwalu będzie projekt Folk Solution, przygotowany przez Zespół Pieśni i Tańca Śląsk im. Stanisława Hadyny. Jeśli miałbym wybrać tylko jeden występ, który bym zobaczył na Nowej Muzyce, to właśnie ten. Nie zawiodłem się. Mój związek ze Śląskiem jest raczej mały, ale pamiętam, gdy jako dziecko byłem z moim ojcem na występach Mazowsza, które zapadło mi w pamięć, mimo że od tego występu minęło długie 28 lat. Próba stworzenia występu, który łączy w sobie ślązacką duszę z nowoczesną elektroniką mogła okazać się porażką, ale tak nie było. Choreografia Michaiła Zubkova z muzyką Rafała Zapały po prostu mnie oczarowały, dając poczucie, że w końcu widzę na festiwalu coś wyjątkowego. Rzadko kiedy elementy ludowe współgrają z nowoczesnym podejściem brzmieniowym. Wielu twórców próbuje, tworząc wtórne i sztuczne produkcje, które są tylko próbą uchwycenia prawdziwości. W tym występie tej prawdziwości nie zabrakło. Był to nie tylko highlight tego festiwalu, ale była to jedna z najciekawszy produkcji, jakie widziałem na jakimkolwiek festiwalu w życiu.


„ EXODUS”

Recenzja (pani) Fumi Cadet spektaklu „EXODUS” w Theater X w Tokio w dniu 09 listopada 2020 r. – zamieszczona w wydaniu styczniowym 2021 r. „Miesięcznym informatorze krytycznym Theater X”
Planowany w 2020 r. w Japonii spektakl „EXODUS”, z powodu rozprzestrzeniania się na świecie epidemii koronawirusa, musiał zostać odwołany; został dostarczony przez Internet w formie nagrania nowego dzieła tanecznego. Tytuł spektaklu – „EXODUS” – to ucieczka, emigracja, migracje wielu ludzi, a więc oznacza masowe ucieczki. W  2020 r. minęło sto lat od uratowania polskich sierot z Syberii. W rezultacie działań opiekuńczo-zdrowotnych (w latach 1920-22) Japońskiego Czerwonego Krzyża, który ocalił wiele polskich sierot, blisko 800 z nich zostało uratowanych. O tych wydarzeniach „EXODUS” stara się opowiedzieć. W spektaklu jest scena w której tancerze (lub tancerz) nawiązują do profili twarzy małych dzieci. Taka nieformalna codzienna scena została włączona do nagrania. Jednak dzieło to nie jest rejestracją czegoś, co rozumie się jako spektakl taneczny.
Nagranie nowego dzieła tanecznego w wykonaniu polskiego narodowego Zespołu Pieśni i Tańca „ŚLĄSK” (powstał 1 lipca 1953 r.) ukazuje drogę człowieczego życia zmierzającego ku przyszłości, z narodową niezależnością i dumą, ze świadomością historii, którą odlicza czas.
Kobieta, w pojedynkę, siedzi na wąskiej wysokiej skrzyni wydającej się być skrzynią na ubrania. Powoli wstaje, otwiera pokrywę skrzyni. Wyciągnięte ze skrzyni naczynie przechyla na wysokości piersi. Piasek miarowo wysypuje się z naczynia z delikatnym, cichym dźwiękiem. Odgłos piasku uwydatnia ciszę, ale nic się tutaj nie dzieje. Nagle pojawiają się dwaj mężczyźni. Jakby coś wypatrywało z okna na zewnątrz. Kamera zbliża się do tych mężczyzn,  wypełniając ekran wyrazem ich twarzy. Kobieta jest anonimowa i wygląda jakby stojąc w milczeniu miała jakąś misję do wykonania. Wygląda też jak czas będący istotą ludzką z „narzędziem pamięci”, który cofa się do przeszłości i przesuwa w czasie. Obok niej, jakby wspierający kobietę dwaj mężczyźni ucieleśniają egzystencję ludzi – żywych istnień, które „czują czas i żyją w nim”. Nie są zmieniającymi się istotami jak ona. Obok niej, „narzędzia pamięci”, są oni dwaj. Wypatrujący przez okno ci dwaj mężczyźni nie są w stanie przechwycić czasu. W czasie istnienie jest tylko „dryfowaniem”. Jakby chcieli nam to uświadomić ci dwaj mężczyźni trzymający kobietę, która jest tylko jak czas.
Struktura tego dzieła filmowego jest też próbą przedstawienia przez tych trzech wykonawców-tancerzy: „Co to znaczy żyć w historii”. Kobieta tańczy z małą torebką pod pachą. Podąża za ludźmi i przesuwa się do przodu. Zaczyna się szaleńczy taniec ludzi. Ruch i podążanie, które trudno nazwać. Ona tańczy, ludzie idą dalej. Wpatrujemy się w krajobraz, ale samego czasu nie widać. Kiedy jest piękny zachód słońca, wtapiamy się w krajobraz jakbyśmy czuli koniec dnia. I chociaż można był odczuć czas, i czas był w zmianie krajobrazu, to nie sposób było go uchwycić.
Tańczący na pustyni mężczyźni i kobiety. Zaczyna się taniec grupowy. Staje się żywioły i wygląda jak nadzieja, a kiedy ten taniec przenosi się do pomieszczeń, zmienia się diametralnie przywodząc na myśl rozpacz. Całkowicie ta sama choreografia, ale zmiana tła sprawia, iż nadzieja zamienia się w rozpacz.
To tło jest tylko narzędziem. To „narzędzie pamięci” w każdym momencie zabawia się z ludźmi w historii czasu. Spektakl ten pokazuje jak  odciąć się od „pojęcia czasu”. Ten spektakl filmowy próbuje opowiedzieć poprzez taniec, wyrażając ciałem bieg czasu uświadomionego w historii „przestrzeni i czasu” oraz „ciała i pamięci”. Ponadto „piasek, który wysypuje się i spada, odbija się tylko echem przywodzi na myśl „sztukę kinetyczną” (kinetic art). Wygląd tej kobiety wyraża sam czas.
W „ŚLĄSKU” pielęgnowana przez Stanisława Hadynę i Elwirę Kamińską ekspresja ciała została znakomicie rozwinięta. Abstrakcyjne pojęcie „tańca w czasie” – Polska przeszła przez okres powojenny zmieniając własną świadomość zbiorową w kwestiach posiadanego terytorium i ustroju, tzn. państwa. Był to taniec w historii tego narodu. Jak, wraz z dumą narodu, zmierzyć się z historią, która doprowadziła do nowego ustroju, znajdując światło od rozpaczy do nadziei? Czas, który nie może wszystkiego rozwiązać, przekształca pamięć, zabliźnia rany i kieruje ludzi ku jutru, podobnie jak cichy powiew wiatru ku pustyni.
Z pustyni tory kolejowe rozchodzą się wypełniając ekran. To zamknięta linia kolejowa. To kontynuacja pamięci Obozu Koncentracyjnego Auschwitz, który pozbawił innych ludzi przynależnego ludziom fundamentalnego ratunku. A teraz trwające na całym świecie starcia ludzi, którzy wykluczają innych. Ale my żyjemy. Żyjemy. Marsz ludzi, którzy myślą o nowym życiu i idą wciąż dalej, wciąż nie ma końca.

„POLE”, nr 104 z 01 września 2021 r. biuletynu Towarzystwa Miłośników Polskiej Kultury na Hokkaido zamieszczonych na stronach 4-5 ww. biuletynu Pani Maki Ogawa, członkini Klubu Tańca Ludowego w Sapporo, członkini Towarzystwa Miłośników Polskiej Kultury na Hokkaido
EXODUS” jest nowatorski i fantastyczny. Odgłos uderzeń piorunów, dźwięk spadającego piasku, odgłos wiatru, wody, bicie serca i tworząca z nimi całość muzyka Wojciecha Kilara,  i porażająco piękny wyraz i ruchy tancerzy, ten monochromatyczny spektakl taneczny trafił prosto w głąb mojego serca. Silna wola, troska o innych, autonomiczność w dużych grupach, samotna podróż – całkiem jak w życiu. Poczułam piękną i silną witalność podczas tej podróży ze słowami chwały „Alleluja”. Nie potrafię tego wyrazić słowami, ale to potężna witalność, która przed niczym nie ustąpi! Ta fala mnie wciągnęła.

Pani Ayako Taguchi, pianistka, wykładowczyni pianistyki na studiach licencjackich na Uniwersytecie Sapporo Otani Gakuen, członkini Towarzystwa Odnośnie sprezentowanej przez „ŚLĄSK”„EXODUS”
Na DVD przede wszystkim obejrzałam „EXODUS” bez zaglądania do opisu. Przedstawienie jest bardzo imponujące. Co to może oznaczać, że ruchy tancerzy i sceny zmieniają się jakby klatka po klatce? Poruszyło to moją wyobraźnię. Stamtąd biorą się różne emocje. Jeśli chodzi o mnie, to mam również skojarzenia z „twórczym tańcem”/creative dance, który miałam jako dziecko w ramach zajęć z wychowania fizycznego. Studentowi gry na fortepianie, któremu pożyczyłam to DVD, miał takie same skojarzenia. Jeśli chodzi o muzykę, to mogłam poczuć, że taniec i muzyka stanowiły jedność. Z opisu dowiedziałam się, że jest to muzyka pianisty i kompozytora Wojciecha Kilara….

Prelekcja tłumaczki polonistki i eseistki (pisarki) pani Michiko Tsukada w Theater X w Tokio w dniu 9 listopada 2021 – wybrane cytaty z jej wystąpienia
Kiedy pierwszy raz zobaczyłam nagranie „Exodusu”, byłam pod wrażeniem wysokiego poziomu tego dzieła. Nie jest to bynajmniej dzieło klasyczne (w którym śledzimy bieg wydarzeń jak w tradycyjnej opowieści). Raczej staramy się nadążać jakie decyzje powinni podejmować ludzie w ekstremalnych sytuacjach. Spektakl jest bardzo kontemplacyjny, co jest wspaniałe. Spektakl ten zmusił mnie do zadumy nad wieloma sprawami. Tancerze, dzięki posiadanym podstawom tańca klasycznego osiągnęli poziom, który robi wrażenie na publiczności. Ja też pozostaję pod dużym ich wrażeniem.
Jednak szczerze mówiąc, w spektaklu nie było w zasadzie żadnych wyjaśnień słownych, więc nie wszystko było w nim dla mnie jasne. Dlatego myślę, czy nie byłoby dobrze, aby choreograf dodał takie wyjaśnienia do poszczególnych fragmentów spektaklu? Czy nie byłoby konieczne, aby przekazać dzisiejsze uwagi „ŚLĄSKOWI”, aby stworzyć jeszcze lepsze dzieło? Chociaż jest to tylko moje prywatne pragnienie,  myślę sobie, czy nie było dobrze, aby powstał wspólny japońsko-polski film dzięki temu projektowi? Nawet pomyślałam sobie, czy nie warto byłoby od razu pomyśleć o zbiórce środków na ten cel.
Bytomska premiera „Exodusu” to nie pierwsze tak nowatorskie połączenie kultury ludowej i współczesnej z udziałem artystów Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk”. W 2016 roku choreograf i pedagog Zespołu „Śląsk” Michaił Zubkov stworzył choreografię łączącą elementy tańca ludowego: oberka, mazura i tańców góralskich, z tańcem współczesnym. Grupa dziesięciu artystów baletu Zespołu „Śląsk” zatańczyła do hipnotycznych dźwięków muzyki elektronicznej, w kostiumach z elementami strojów ludowych.  Projekt zachwycił wówczas publiczność Festiwalu Unsound w Krakowie. W recenzjach pojawiło się m.in. stwierdzenie, że była to “wzruszająca afirmacja tego, jak kultury mogą współistnieć, zachowując własne głosy“. Projekt „Soft Power” był także z powodzeniem prezentowany w 2017 roku, podczas londyńskiej odsłony Festiwalu Unsound. „(…)Zgodnie z zasadą Hitchcocka zaczęło się od trzęsienia ziemi, a później napięcie rosło. Klasyczne figury polskich tańców narodowych poddane zostały twórczym stylizacjom, potraktowano je jako nowoczesny wyraz tradycji. Tradycja połączona z muzyką elektroniczną zaskakuje, okazuje się bardzo aktualna i atrakcyjna.” – relacjonował z Londynu dziennikarz „Gazety Wyborczej” Jacek Hawryluk.



„SOFT POWER”

Jacek Świąder. Recenzje i Relacje Dziennikarza Wyborczej (28/10/2016)
www.ktosruszalmojeplyty.com
„Wszedłem na koncert Felicity ze Śląskiem i, jak powiedziałby ktoś mądrzejszy, doznałem. Zaczęło się trzęsienia ziemi, muzyka była ostra, wyrazista, ale rytm ukryty. Zdawało się, że tancerze – w znanych tradycyjnych układach – muszą być w pełni skoncentrowani, na granicy wybuchu, żeby utrzymać synchronizację. Co pewien czas, na znak sampla Felicity wziętego z muzyki ludowej, układ się zmieniał. Z czasem dźwięk odszedł od radykalizmu i współczesności w stronę ludową, a w ruchach tancerzy  znalazły się dłuższe sekwencje tańca współczesnego. To był zaskakujący występ i z pewnością najlepsza międzynarodowa współpraca z tych, które widziałem w ciągu kilku ostatnich edycji Unsound. Muzyka była świeża i dostosowana do miejsca i biografii zespołu tancerzy, taniec też pokazał nieznane mi oblicze Śląska, wspólna jakość była bardzo wysoka.”

 www.rebbull.com/pl/music/stories/3/11/2016
„ Felicita przedstawił PC Music, a więc gatunku muzycznego, który mnie bardziej irytuje niż fascynuje, plus tancerze z Zespołu Pieśni i Tańca „ Śląsk” im Stanisława Hadyny – tego rodzaju projekty zwykle wyglądają wspaniale zza burka, gdzie się wymyśla, ale w praktyce okazują się spektakularną katastrofą. Przyszedłem więc zobaczyć, jak ten Titanic tonie, a on pomachał mi ręką na pożegnanie i odleciał ku gwiazdom. …. Śląsk z jednej strony wywijał na ludową modłe, czego się spodziewałem, ale z drugiej – wprowadzał obszerne elementy tańca nowoczesnego, odważnej choreografii nad którą wymyśleniem i wykonaniemmusiał  naprawdę się napocić. Występ, który mógł być tylko groteskowy, okazał się zupełnie nową, odświeżająca opowieścią, która ma w sobie wielki potencjał i na którą dalszy ciąg bardzo liczę. Brawo!”

Serwis internetowy trojmiasto.pl/ autor Rafał Tołwiński (22/08/2019)
Widziałem Na żywo. Pomysł, wykonanie, aranżacje światła, muzyki i tańca, wszystko genialnie. Ten koncept (felicita/Śląsk) powinien być polskim towarem eksportowym. Takiego oryginalnego połączenia tradycji i nowoczesności w sztuce dawno nie widziałem. Fryderyk albo inne wyróżnienie kulturalne powinno trafić do Nich.



„SUITA W STARYM STYLU”

Joanna Brych  taniec.blog.polityka.pl/2018/05/27
„… Za to pozytywna zmiana obsadowa w „ Suicie w starym stylu” w choreografii Michaiła Zubkowa do muzyki Alfreda Schnittke sprawiła, że wieczór tym razem miał znacznie lepszy koniec niż początek. Całość zaś potwierdziła potencjał tkwiący w zespole….”

Katarzyna Gardzina-Kubała  
www.naczubkachpalcow.pl/2018/05/25
„…Wieczór zwieńczyła „Suita w starym stylu”, którą do muzyki Alfreda Schnittke ułożył Michaił Zubkow. Soliści i corps de ballet łódzkiego Teatru Wielkiego wypadli w niej wspaniale…”



„LISTY GEORGE SAND”

Anna Bieńkowska http:/ teatrdlawas.pl  20 Krakowskie Spotkania BaletOFFowe  25-27 listopada 2011roku
„ Po tych widowiskach przyszła kolej na najbardziej oczekiwany punt wieczoru (i słusznie!), mianowicie „Listy George Sand”. Dano efektowny spektakl bez krzty efekciarstwa. Urzekający minimalizm, brak zbędnych dekoracji – tylko fortepian i krzesło – zostawiał wiele miejsca na dobrą grę. Obyło się bez biograficznych szczegółów i laurek rodem ze szkolnych akademii, choć i Sand i Chopin wielkimi artystami byli.  Skupiono się na oddaniu klimatu tego głośnego romansu, na przedstawieniu kłębiących się w nim emocji. A wszystko w oparciu o fragmenty listów oraz muzykę Chopina, Szymanowskiego i Satiego. Widzieliśmy zatem Aurorę – w tej roli genialna Kinga Szablowska – promieniującą upojeniem, zastygającą w tęsknym oczekiwaniu, błądzącą w zwątpieniu oraz przygniecioną cieniem bezradności, aż do rozpaczy, w której nie da się już nawet płakać… Ta wielowymiarowość zdała się tym bardziej uderzającą przy ubóstwie zastosowanych środków. Ruch wybrzmiewający w pustce, czy może muzyka wibrująca w ruchu, wprowadzała dziwny rodzaj spokoju. Przestrzeń została w jakiś sposób przedestylowana. Az chciałoby się tu przytoczyć uwagi Sartre’a o metaliczności muzyki, która odrywa od natrętnej „lepkości” świata. Pozwala przez chwile pozostawać gdzieś poza codziennością.
Spektakl doskonale obroniłby się jako monodram, jednak nie sposób nie wspomnieć o innych tancerkach, które zaprezentowały godne podziwu umiejętności. To samo należy powiedzieć o Przemysławie Winnickim, grającym na żywo utwory fortepianowe. Brawo!”



„SKRZYPEK NA DACHU”

 Ewa Siemdaj, Gazeta Krakowska, „Skrzypek na dachu”,  Opera Krakowska, premiera 13,14 czerwca 1995 na scenie Teatru Słowackiego.
„…a pomysłowa i adekwatna do muzyki choreografia Michaiła Zubkowa jest odtańczona na poziomie dawno nie widzianym na deskach Teatru Słowackiego”.

Jerzy Parzynski ,„Skrzypek na dachu”  Opera Krakowska, premiera 13,14 1995 czerwca na scenie Teatru Słowackiego.
„ Na układy taneczne patrzyłem z przyjemnością: skromne w środkach, a czyste w wyrażę, utrafione  w stylu i zręcznie wplatane w tok akcji”.